Spokój
Cenię spokój… wypluwam kawałki zębów
resztki połamanego winylu
rozprawiam się z bestią
na kuchennym krześle
stroję banjo i uśmiecham się do zdjęcia
Amerykańskiej Poetki
robię kawę – śmierdzi benzyną, miasto
wtłacza się w żyły, pompka-pająk
rozbłyska zimnym elektrycznym światłem
kładąc cień na twarzy za oknem
gigantyczne oko zbiera dowody
szaleństwa – przeszukuje kartoteki
oddziały zamknięte
sterty pożółkłych notatników
cenię spokój… liczę kropli krwi
na meblościance
Emerytowany kurz
Nieznane flotylle wśród czarnej pszenicy
szerokoskrzydłe cygarniczki uśmiechu
teksańskie, nieśmiertelne panny, lśniące w kotarach handlu
stary statek, ponury towarzysz
obciążających myśli… rozbija powoli towarzystwo
groźnym wyrazem spadochronów
na wariackim powietrzu
ciała Indonezji skąpane w atramencie
policyjna rzeźba, tłumy w marmurze
odchodzą – emerytowany kurz
Cegła
Dobijam trumnę kolejnym papierosem
dokarmiam gołębie flakami duszy
śpię pod łuską skruszonej cegły, dobieram
kolory świtu, wydycham spaliny, wciągam brzuch
liczę na ostatni, trafny manewr – skalpelem mierzę
miasto, modlę się u stóp kamiennego Buddy
wliczonego w napiwek, skruszonego milczeniem
jak cegła, czytam kolejną książkę, kupuję kolejną
składankę Lennona, zadowalam się tanią bibułką
zawinę w nią nuty, odarte z bezdroży, pięknie
wypolerowane ciszą, prorocy nie muszą już
pisać po murach, nie muszą niewinni stawać
przed ogniem karabinów, rozprawiać o zmierzchu
z cichymi damami, szkolonymi w zasadach poezji
kuriozach dobrego smaku… nie muszą już nic,
nie musi już nikt…
Kapelusz buntownika
Fragment kapelusza kobiety
przetrawia zdawkowo pył
i cegły
wypluwa
słomkowy świt
spija powoli całuny gwiazd
z warg sromowych
nieba
zbierając miasto
we fragment pomnika
wschodnio-berlińskiego
getta
karmiąc szczury
choinką
śpiewa Dean Reed
i wszystko w porządku
po tej stronie
buntu
Tacos
Jest druga
wypaliłem już wszystkie skręty
ślad nie został po koktajlowym zespole
w głośnikach wciąż pada deszcz
i kojot drży na wietrze
zupełnie jak w japońskiej
powieści
jemy winogrona, tańczymy w piasku
piszemy papierowe listy
i nic nie jest japońskie
winyl trzeszczy, to prawie jak
kominek
i wino się nigdy nie kończy
zaśpiewamy jeszcze kilka niemieckich piosenek
zadzwonię do wydawcy
zerżnę cię dwa razy
zapalę papierosa
a potem pójdziemy na tacos
Graal
Jezus Chrystus urodził się w Lancaster, New Hampshire
z 33-letniego ojca
w drewnianej chacie bez wody i prądu
która nocą zapadała
w absolutną ciszę
była to sceneria
odpowiednia dla Mesjasza
matka zmieniła mu imię,
ale on i tak pozostał
małoletnim transwestytą
handlował prochami,
kradł
i włamywał się do porządnych
białych domów
grając na perkusji
“Jezusa w Nowym Jorku”
wkrótce nadeszli
teksańscy naziści
i narodziła się
córka
Graal pełen country
seksu
i Jima Beama
o którym nigdy
mieliśmy już
nie usłyszeć
- Bio
- Discography
- Lyrics
- Bandcamp
- "Adam Majdecki-Janicki" White Vinyl (Herby Records, 2023).
- "Stoned Gypsy Wanderer" Vinyl
- Säure Adler Vinyl
- "Transmitter" CD
- "Bard's Woman in the Cool of the Summer Breeze" CD
- A.J. Kaufmann on Swamp Records
- First Brain
- Soundcloud
- The Stoned Gypsy Wanderer – An Interview with A.J. Kaufmann
- A.J. Kaufmann Interview by Dave Bixby
- A Conversation With Polish Psychedelic Rocker A.J. Kaufmann
- Adam Jan Kaufmann: niewysławialny element
- Adam Majdecki-Janicki – Lubię bardzo piosenki i dlatego sam je piszę
- A chat with bill bissett for It's Psych Baby.
- A chat with Maurizio Bianchi for It's Psych Baby.
- Sauer Adler
Featured Post
People C’mon, Wherever You May Roam
C’mon people, people c’mon Walk with me together Into things unknown Into tribal sunrise hanging high above Valleys of your wisdom Mountains...
Sunday, January 1, 2023
"Kapelusz Buntownika" - polskie wiersze, 2009/2010.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment